Niektórzy (częściowo i ja) wchodząc do Grupy myślą, że ona rozwiąże wszystkie problemy – NIEPRAWDA! Przebywając w tej grupie czasem mam wrażenie, że moje problemy paradoksalnie się powiększyły… częściej zdarza mi się zwrócić uwagę na jakiegoś faceta na ulicy, rzadziej mam okresy zupełnej ciszy od niechcianych skłonności (przed wstąpieniem do Paschy zdarzały się kilkumiesięczne wyciszenia – miałem dziewczynę). To bardzo męczy i zniechęca. Czasem sobie myślę – hola przecież to idzie ku gorszemu, wręcz rozbudza twoje homoseksualne myśli… Gdy jednak dokładnie sobie przemyślę sprawę, to ma to swoje uzasadnienie. Przecież od półtora roku kiedy jestem w Passze nie wypieram ze świadomości tego, że mam problem. Nie okłamuję siebie samego, tuszując niechciane myśli szukaniem zastępczego bodźca seksualnego. Po prostu czekam. Mocno wierzę w to, że kiedyś pokocham jakąś dziewczynę i będę w stanie założyć z nią rodzinę – taką z prawdziwego zdarzenia! I nie chcę już niczego udawać. Chcę przyglądać się swoim uczuciom i nie robić nic na siłę. Bo takie działanie tak naprawdę oddaliłoby mnie tylko od zamierzonego celu. To właśnie dzięki Passze mam odwagę zmierzenia się z moimi słabościami i pokonywać trudności w wychodzeniu na prostą!
Na początku myślałem też, że Pascha pomoże mi centralnie zająć się problemem niechcianych odczuć hmsx – NIEPRAWDA Odkąd zacząłem pracę na psychoterapii i na rekolekcjach raczej rzadko bezpośrednio dotykam tego zagadnienia… nasuwałoby się pytanie: to po co ja tutaj tracę czas!!! Ale jak spojrzę na mnie półtora roku temu to czasem zastanawiam się, jak ludzie mogli ze mną wytrzymać? (OK, teraz też nie jest najlepiej;-) Podczas pracy u psychologa bardzo dużo przepracowałem. Zwłaszcza jeśli chodzi o moje relacje z rodziną, przyjaciółmi i to co chyba dla mnie najtrudniejsze – w kontaktach towarzyskich z ludźmi, których znam, ale nie jestem dla nich bliską osobą. Wcześniej w czasie spotkań z takimi osobami zachowywałem się dziwnie, jakbym chciał za wszelka cenę „kupić” ich szacunek. A obecnie dzięki Passze zachowuję się w takich sytuacjach dużo naturalniej – bo zyskałem większą (choć mi jeszcze dużo potrzeba w tej kwestii) samoakceptację i odwagę w byciu po prostu sobą!
Wchodząc do grupy ucieszyłem się, że jest to organizacja związana z Kościołem, ale uważałem, że w tej mierze to i tak dużo robię (należę do duszpasterstwa akademickiego i często jeżdżę na rekolekcje). I tutaj też moje poglądy okazały się NIEPRAWDĄ… Już wielokrotnie przekonałem się jakim małym człowieczkiem jestem. Na rekolekcjach Paschy spotkałem ludzi, którzy na pierwszy rzut oka nie różnią się od innych mijanych na ulicy. Ale gdy posłucha się ich uważnie to niesamowite jest to jak dużo w zakresie wiary mogę się od nich nauczyć!!! Wiele osób po prostu żyją w BLISKIEJ WIĘZI Z JEZUSEM!!! (i to wcale nie jakiejś udawanej, na pokaz!) zawierzają Mu każdą chwilę i autentycznie z odwagą przyjmują krzyż, który postawiło przed nimi życie.
Pascha naprawdę nie rozwiązuje problemu hmsx – On sam się nie rozwiąże.. ale wytycza bardzo wyraźną drogę po której mogę dotrzeć na swój K2. Dzięki zaproponowanemu programowi – psychoterapii, rekolekcjom, spotkaniom w grupach lokalnych ciągle na nowo rozpalam w sobie zapał do WALKI O SIEBIE, i spotykam ludzi, dzięki którym ta droga staje się łatwiejsza i bardziej realna! Dzięki wam wszystkim!
Jacek