K2 – historia siły, pokory i niezłomności

przez | 5 września 2013

Zdobycie szczytu to dopiero połowa drogi…

Wanda Rutkiewicz spędzała swoje imieniny 23 czerwca w gronie najbliższych jej osób. Po zdobyciu Everestu nie myślała o kolejnej wyprawie. Wtedy do drzwi zapukał posłaniec – przyniósł kwiaty i małą paczuszkę z pieniędzmi. Do kwiatów doczepiony był liścik z prośbą, by pieniądze zostały przeznaczone na kolejną górską wyprawę…

1982 i 1984 to wyprawy podczas których nie zdobyła szczytu – jednak w wyprawie na K2 trzeba wiele pokory, by uznać, że góra w tym momencie nie jest możliwa do pokonania. Trzeba odłożyć ambicje, podjąć trudne decyzje, oszacować własne siły i na ten moment zrezygnować, by móc wrócić i wygrać.

1986 – stanęła na szczycie w dniu swoich imienin – 23 czerwca! Jako jedna z nielicznych uczestników tej wyprawy wróciła do domu…

Tajemnica K2 nie polega jednak na zdobyciu góry – na szczycie zaczyna się dopiero początek prawdziwego zmagania ze sobą samym, kiedy organizm jest już wycieńczony i znikąd nie ma pomocy – trzeba mieć ogromną siłę, by zejść na dół …
Możliwe, że każdy z nas ma swoje K2 w życiu – do czegoś dążymy, z czymś się zmagamy, tracimy wiarę w to, że jest to możliwe, ludzie z boku mówią, że nie warto się wysilać…
Podejmujemy kolejne próby, sięgamy po nasze marzenie…
A potem okazuje się, że to dopiero początek zmagań z trudem, z którego nie zdawaliśmy sobie sprawy, mimo piękna i satysfakcji pojawia się zmęczenie i walka o każdy niemal krok – potrzeba wtedy niezwykłej determinacji i zaufania do tego, by iść dalej i być wiernym do końca…