W grupie znalazłem to, czego potrzebowałem

przez | 20 kwietnia 2023

Nazywam sie Adam, mam 28 lat. Historię z Paschą zacząłem jakieś pięć lub sześć lat temu, jednak o grupie wiedziałem znacznie wcześniej bo już w latach gimnazjalnych.

Gdy zorientowałem się, że mam “te” odczucia, z których nie za bardzo jestem zadowolony, próbowałem jakoś walczyć z tym na swój sposób. Wmawiałem sobie, że taki nie jestem, że jestem normalny. Próbowałem szukać dziewczyny. Denerwowało mnie, że koledzy z klasy ciągle rozmawiali o tym, które dziewczyny im sie podobają, a ja przy tych rozmowach tylko patrzyłem na nich I się zastanawiałem, czemu to oni mi się podobają. Byłem również zarejestrowany na kilku portalach randkowych. Nawiązywałem nawet kontakty z ładnymi dziewczynami, ale relacje szybko sie urywały. Jednak nie potrafiłem sie mocno angażować.

Wychowywałem się w religijnej katolickiej rodzinie. Gdy nasiliły się te skłonności, właśnie w latach gimnazjalnych, prosiłem Boga o szybkie uleczenie, powrót do normalności, wierząc, że to podziała. Miałem codziennie myśli samobójcze, ciągle wymyślałem jakieś nowe sposoby aby się zabić. Miałem próby, na szczęście nieskuteczne. Jednak zacząłem zbierać leki, wierząc, że zatrucie się jest najlepsze; szybkie I bezbolesne. Chodząc do kościoła wierzyłem, że Jezus jest obok mnie z tym problemem lecz za nic nie mogłem zrozumieć czemu taki jestem. Zacząłem szukać jakiś informacji w internecie I całkiem przypadkiem (chociaż w życiu podobno nie ma przypadków) natrafiłem na stronę internetową psychoterapeutki, która zajmuje się podobnymi problemami. To był jedyny kontakt z osobą znającą mój problem. Nigdy nie miałem przyjaciół, ani osób w moim otoczeniu, którym mógłbym zaufać tak bardzo I o tym wszystkim powiedzeć.

Dużo rzeczy Pani psychoterapeutka mi wytłumaczyła I, co ważne, dzięki jej wpływu wyrzuciłem wszystkie leki jakie przez paręnaście lat zbierałem. To właśnie ona w jednym z naszych e-maili wspomniała mi o Passze oraz o przypadkach, w których chłopaki zakładali swoje rodziny, brali śluby. Tak na prawdę z początku byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Pochodzę z małej miejscowości w Gorcach, więc byłem przekonany, że ciężko będzie utrzymać to wszysko dalej w tajemnicy.

Ten czas “zastanawiania się” przed wstąpieniem do grupy, mijał przez cały okres edukacji w technikum, oraz po zdaniu matury, czy pracach wyjazdowych. W międzyczasie miałem bardzo poważny problem z alkoholem, wiadomo też pornografia I masturbacja nie poprawiały ani mojej sytuacji w walce z samym sobą czy zdrowia psychicznego.

W końcu jednak się zdecydowałem I napisałem, opisując w mailu swoją historie. Po jakimś czasie dostałem wiadomość zwrotną. Po dwóch tygodniach spotkałem się z liderem z Krakowa. Mocno się denerwowałem, nie wiedziałem czego się spodziewać. Ale emocje opadły I to była zwykła, normalna rozmowa z gościem, który nie wykazywał swoich skłonności na światło dzienne. Pomyślałem w tedy, że nie może być tak źle.

Przyjechałem na swoje pierwsze spotkanie bardzo zestresowany. Ale byłem bardzo zadowolony. Atmosfera, która tam panowała przypominała mi raczej tego co zawsze mi brakowało, będąc ze wszystkim sam. To byli po prostu bracia jakich zawsze mi brakowało, mając dwie siostry. Na drugie spotkanie pojechałem już na rekolekcje, które odbywały się na Mazurach. Miałem możliwość poznać Agnieszkę, założycielkę grupy. Pobyt na rekolekcjach tylko utwierdził mnie w tym, że ja potrzebuję tej grupy I tych ludzi. Przez ten czas, który spędziłem w grupie, czyli ok. 4 lata, poznałem wielu dobrych kolegów, czyli takich, których zawsze chciałem mieć. Pobyt w grupie zawsze wyglądał podobnie. Warsztaty, wspólny obiad w ulubionych I sprawdzonych przez całą grupę lokalach, spędzanie wspólnego czasu np. na gokardach, krótkich wyjazdach, wejściach do muzeów itp., wspólny sport, który był po prostu dobry w porówniu ze szkolnym WF-em, nawet jak dla mnie, osoby wiecznie otyłej. Również wspólne msze święte, adoracje, meetingi. Wszystko było po prostu nastawione na wspólną pomoc bez okazywanie niechęci do drugiego człowieka. I to było i jest dobre. Odejście z grupy łączyło sie tylko I wyłącznie z nastawieniem na nowy etap w życiu. Piekne jest to, że dużo relacji przetrwało do tej pory z osobami w grupie I poza nią.

Podsumowując, czas spędzony w grupie wspominam dobrze. Pomimo dużej niechęci ze strony mediów I innych organizacji, grupa dużo pomaga osobom z podobnymi problemami. Przede wszystkim, nikt do niczego nie zmusza I nikt nikogo nie leczy, jak to jest kreowane przez tych, którzy nie rozumieją tego tematu.